wtorek, 18 marca 2014

fourth

 – Chcesz wyjść? – spytałem ją, kiedy odsunąłem się trochę, a ona spojrzała na mnie oszołomiona.

– Żartujesz sobie? – zaśmiała się, przecierając wciąż tonące w łzach, oczy.

Gdy spojrzałem na nią w dół, zmarszczyłem brwi.

– Nie. Dlaczego miałbym żartować? – zdziwiłem się, gdy ta potrząsała głową.

– Jesteś cholernym psycholem – splunęła i odepchnęła mnie od siebie, poszukując swojego telefonu.

– Nigdy więcej tak mnie nie nazywaj – wyszeptałem ostro, wpatrując się w nią, gdy odbierała swój telefon.

– Co? Psychol? Taki jesteś. Jesteś psycholem – kipiała ze złości, a ja warknąłem.

~~*~~

– Co się dzieje, Styles? Nie wszystkie twoje pieprzone długopisy są w równej linii? – Jared zaśmiał się, zrzucając długopisy, które miałem starannie ułożone według koloru i daty posiadania – Cholera, chłopaki. Pójdzie na nas naskarżyć, bo rozwaliliśmy mu na biurku. – Zrobił udawaną kwaśną minę do swoich kumpli, zanim zaśmiał się i zgarnął jeden z moich folderów.

Przejrzał wzrokiem stronę kartki i zaśmiał się, a inny chłopak, Oliver, przejął folder do swoich rąk. Moje dłonie pod biurkiem zaciskały się w pięści, kiedy chłopak wyrwał jedną ze stron.

– Tylko popatrz na to, wszystko jest rozwalone. – Uśmiecha się cwaniacko i pochyla się, by stanąć ze mną twarzą w twarz. – I co z tym zrobisz, pokrako? – Zaśmiał się lekko, a ja chwyciłem go za kołnierz i przytrzasnąłem jego twarz do biurka.

Złapał za moje włosy i jednym ruchem ściągnął mnie na podłogę. Pięścią uderzyłem go w dole pleców i w kark, aż zawył z bólu. Kilku chłopaków odciągnęło mnie do tyłu i wtedy zobaczyłem co zrobiłem Olivierowi. Jego nos krwawił, tak samo jak usta, a przymknięte oczy nabrzmiały. Zasłużył na to. Oni wszyscy zasłużyli.

Pani Cartwright przybiegła i dysząc, podbiegła do Oliviera. Natychmiastowo spojrzała na mnie.
– Coś ty zrobił?! – splunęła na mnie z bezwłdanym Olivierem w ramionach. – Odejdźcie od niego, chłopcy – powiedziała szybko do tych, którzy wcześniej mi grozili.

Nie rozumiała. Nikt nie rozumiał.

– Jesteś cholernym psycholem, Styles – Jared warknął do mojego ucha, zanim popchnął mnie na siedzenie w pokoju dyrektora. Zabrano mnie do lekarza, a później zdiagnozowano zaburzenia dwubiegunowe.

~~*~~

Moja pięść uderzyła w ścianę, a oddech ucinał się, kiedy oderwałem dłoń od ściany, w której pozostała ogromna dziura.

– Nie masz najmniejszego pojęcia, Amelio – szepnąłem, a moja głowa przywarła do jej głowy i spajałem ją wzrokiem.

Cofnęła się i gdy znów do niej podszedłem, zaszlochała. Ułożyła dłonie na mojej piersi i przełknęła ślinę, a łzy toczyły się po jej policzkach.

– Przepraszam – zapłakała, cofając się tak daleko, jak tylko mogła.

– Nie wolno wyzywać ludzi od wariatów, moja droga, bo w pewnym momencie możesz mieć rację – warknąłem, ściskając jej szczękę w dłoni i zmuszając by na mnie spojrzała.

– Proszę, przestań – płacz wydarł się z jej ust, kiedy moja twarz przybliżyła się do jej.

– Będę tutaj jutro wpół do szóstej. Chcę żebyś czekała na mnie ubrana. Wyjedziemy coś zjeść i jeśli dowiem się, że byłaś choćby w pobliżu chłopaka, z którym się spotykałaś, cóż...  – zagryzłem wargę i potrząsnąłem głową, chichocząc chłodno. – Teraz myślisz, że jestem szalony? To tylko poczekaj – zagroziłem.

Amelia wstrzymała oddech, gdy mój palec sunął po jej twarzy, a następnie pod spodem brody, nim pozostawiłem na jej policzku pocałunek. Odsunąłem się od niej i odwróciłem, by następnie pozostawić jej drżące ciało za sobą.

– Widzimy się jutro, maleńka.

*~Amelia~*

– Harry Styles – powiedziałam do słuchawki. – Brązowe, kręcone włosy, zielone oczy, nieco więcej niż sto osiemdziesiąt centymetrów.

– Tak, proszę pani, znamy tego człowieka. Proszę podać mi zakres prześladowania – powiedział do mnie delikatnie, a ja kiwnęłam głową, wiedząc, że nie może zobaczyć, jak przejeżdżam dłonią po włosach.

– On, ech, on stale mnie śledzi i łapie mnie boleśnie. Wie gdzie mieszkam  i to jest niepokojące – zaskomlałam i przełknęłam ślinę, chodząc po mieszkaniu.

– Czy jest pani w stanie stawić się na komisariacie? Gdyż pan Styles nie jest w odpowiednim stanie psychicznym i musimy upewnić się, że jest pani wystarczająco bezpieczna – poinformował mnie, a ja znieruchomiałam.

Że co?

– C-co to oznacza? – spytałam drżącym głosem.

– Cóż, panno Wright, jestem pewien, że pani sama zgodzi się, że działania narzucone przez pana Stylesa są agresywne i nieco zaborcze. I dlatego chciałbym, żebyś stawiła się na komisariacie,  byś była całkowicie o wszystkim poinformowana i byśmy mogli podjąć się odpowiednich działań.

– Ja-ech dobrze. Będę tam za pół godziny – odpowiedziałam i policjant podziękował mi, zanim się rozłączyłam.

Chwyciłam płaszcz i związałam włosy, nim wyruszyłam na komisariat. Czekało mnie dwadzieścia minut spaceru, gdyż nie mam samochodu.

Czuję, że popadam w paranoję. Czuję, że Harry mnie obserwuje, śledzi mnie. Czuję na sobie jego oczy. Tak bardzo, że stale odwrcałam się w tył, by upewnić się, że nikogo za mną nie ma. Moje dłonie były wilgotne, a usta smakowały krwią od surowego zagryzania zębów na dolnej wardze.

Kiedy dotarłam na komisariat, ustąpiło wreszcie bolesne uczucie w brzuchu i w końcu poczułam się nieco bezpieczna. Podeszłam do recepcji, a kobieta za biurkiem spojrzała na mnie.

– Przyszłam zobaczyć się z sierżantem Stevensem – powiedziałam i kobieta pokiwała głową.

– Amelia Wright? – spytała, a ja pokiwałam głową, pokazując jej swój dowód. – Za chwilę porozmawia z tobą. – Uśmiecha się, a ja jej dziękuję i siadam na jednym z niebieskim krzeseł.

– Pani Wright? – słyszę pytający głos i unoszę wzrok, by zobaczyć starszego mężczyznę o około stu siedemdziesięciu pięciu centymetrach i niezwykle dobrze zbudowanym ciałem.

– Tak, to ja. – Przełknęłam ślinę i mężczyzna uśmiechnął się.

– Chodź za mną, kochana. Porozmawiamy o Harrym Stylesie.

*~Harry~*

– Badania krwi wykazały, że nie bierzesz leków, Harry – Karen westchnęła i pochyliłem się do tyłu w swoim krześle.

– Nie potrzebuję ich, wszystko ze mną w porządku – wymamrotałem, a Karen potrząsnęła głową.

– Harry, nie bez powodów podwoiłam ci dawkę lekarstw. Albo będziesz je brał, albo założę ci znów areszt domowy, nie jesteś bezpieczny sam na wolności.

– Której części w ‘Ze mną w porządku’ nie rozumiesz? – splunąłem.

– Nie jest z tobą w porządku. Możemy ci pomóc, ale musisz nam na to pozwolić. Nie chcę być zmuszona by przechodzić przez to, co zrobiliśmy w zeszłym roku – spróbowała mnie przekonać i zagryzłem wargę, potrząsając głową.


– Dobra. Wezmę te twoje pieprzone tabletki.


(N/T) Hej hej i jak się podoba? Trochę nudnawo... Chociaż mamy retrospekcję z życia Harry`ego.. Tak bardzo mi go szkoda. Gdybym była Amelią, tuliłabym go całymi dniami i troszczyła się o niego, aw. Jeśli macie jakiekolwiek pytania zapraszam na aska: mojego lub Zizy 

– Transe


19 komentarzy:

  1. Ooo. Już się doczekać nie mogłam *-* faktycznie trochę nudnawo, ale czuję , że to się rozkręci :D Dziękuję za rozdział. xx
    /@LuvMyLondon :) (wcześniej @Martynka1D)

    OdpowiedzUsuń
  2. Hdjeks świetny :D czekam na następny rozdział // @planetkaro

    OdpowiedzUsuń
  3. Lol mi gościa xd haha
    I tej babki też xd
    Jesteś szalony mówię ci haha lool

    @Kinia_kiss_you

    OdpowiedzUsuń
  4. Super czekam na next @EmiliaWojta

    OdpowiedzUsuń
  5. Aż mi się szkoda Harrego zrobiło, kiedy miał poukładane długopisy i ci debile mu jest rozwalili ;x
    I Harry twierdzący, że wszystko z nim okej, mimo że ma zaburzenia psychiczne :D

    Czekam na kolejny! ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Super, czekam na więcej momentów Amelii i Harry'ego. xx @madzik1211

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie był nudny, miał nawet w sobie taki lekki dreszczyk :D świetne tłumaczenie!

    OdpowiedzUsuń
  8. Rozdział świetny. :) Szkoda mi Harry'ego. :/

    OdpowiedzUsuń
  9. Zajebiste! <3 Kocham ten blog! ;* Czekam z niecierpliwością na next!!!! <3
    @zerrie_my_druug

    OdpowiedzUsuń
  10. LOl transe aka najgorsza tłumaczka wszechczasów. NIe wiem czy nie zauważasz, ale wszyscy się śmieją z twoich tłumaczeń, a CI co mówią, że to jest świetne to nie przeczytali ani jednego zdania. I masz racje nudne jak uuuuj.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. LOL takie wszyscy, że ledwo 5. hejterów
      mhmhmhmhm tell me more

      Usuń
    2. odezwało się drugie konto transe, z którego pisze do swoich hejterów.

      A jest ich więcej co można łatwo stwierdzić po ich ilości :)

      Usuń
    3. hahahahahahahahahaha omg sikam.
      czy ty masz w ogóle mózg?

      Usuń
    4. ten anonimek nie wie co to mózg
      no to policz i napisz dokładnie ile hejtów dostała :)

      Usuń
  11. Kiedy będzie następny? *o* @ziam_meow

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. kolejny rozdział przypadł mi, a mam zawalony tydzień (tak,wiem, że jeszcze 2 dni zostały dni "roboczych") także na początku przyszłego tyg powinien się pojawić ;)

      Usuń
  12. Moment, dajcie mi chwilę, muszę się ogarnąć po tym co przeczytałam zanim napiszę coś sensownego
    1,2,3...
    Dobra, teraz mogę się wypowiadać jak cywilizowany człowiek.
    Takie małe pytanko: jak to 'nudnawo'? Według mnie retrospekcja Hazzy, telefon na policję Ameli, są ciekawymi wydarzeniami, bo (o ile nie bawię się znowu w polonistę) wprowadzają do wydarzeń jakie nastąpią potem. Po za tym takie 'nudnawe' wydarzenia czynią historię bardziej realną, bo tak samo zachowali by się ludzie w rzeczywistości. A czekam na next, się nie pogrążam ;)
    PS. Ha, kto w 5 minut ogarnął czas przeszły po niemiecku, żeby czytać fixate?
    PS 2 Co to za anonimowy hater? Chyba za niedługo zamiast anonimowych alkoholików będą anonimowi haterzy.
    Pozdro, ja podziwiam za zaangarzowanie przy tłumaczebiu, bo to nie jest tak hop, siup, tylko trzeba dość sporo czasu na to poświęcić.
    @husaria1698

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy